W końcu znów w drodze..w poprzednim miejscu cudem udało nam się złapać Słowaka,który co prawda nie podrzucił nas nie wiadomo ile,aczkolwiek zabrał nas z tamtego totalnego zadupia. Wyrzucił nas na wylotówce do Trenczyna,naszego pośredniego punktu docelowego. Był na tyle uprzejmy,że skontaktował się z jakimś swoim znajomym,którego wypytał o pociągi i autobusy do Trenczyna. My jednak postanowiliśmy poszukać szczęścia.