Kolejny MOP okazał się gorszy od poprzedniego..mniejszy, mniej samochodów zdawało się zatrzymywać..po prostu super..znów jesteśmy w ciemnej dupie..Słońce chyliło się już ku zachodowi,a my nie mieliśmy namiotu nawet,żeby przekimać się i ruszyć ponownie rano (nie zakładaliśmy,że będzie nam potrzebny,w końcu krótka trasa,a namiot swoje waży)..ale nic,przecież nie siądziemy i nie będziemy płakać. Kasia poszła z mapą do jednego ze stojących kierowców by nam pokazał,w którym miejscu jesteśmy. Kierowca wiedział mniej więcej tyle,co my..a nawet mniej..dodatkowo przepalił nam mapę papierosem, na szczęście gdzieś w okolicach Rybnika,więc nie było nam to zbytnio potrzebne w trakcie tej podróży ;) Ja postanowiłem spróbować szczęścia i dowiedzieć się czegoś. Kierowca,którego wybrałem na szczęście wiedział więcej od swojego poprzednika i pokazał mi na mapie,w którym miejscu jesteśmy. Jeszcze na poprzednim postoju ustaliliśmy z Kasią,że zjeżdżamy z autostrady. Spytałem więc kierowcy czy nie podrzuciliby nas do najbliższego zjazdu (niby był tylko kilometr,ale woleliśmy nie ryzykować mandatu idąc pieszo). Spojrzał na żonę,potem na teściową,pogadali chwilę i stwierdził,że ok.
"Fajnie,udało się. Nie minęło 15 minut,jesteśmy znów w drodze" - pomyślałem sobie odchodząc od naszych "podwozicieli" by poinformować Kasię,że ruszamy zaraz.
Po chwili zawołał nas kierowca, wzięliśmy więc plecaki i ruszyliśmy w stronę samochodu. Zapakowaliśmy się, wsiadamy, jedziemy.
- "A daleko Państwo jadą?" - spytałem.
- "Do Austrii. Za Wiedeń jeszcze" - usłyszałem od kierowcy.
- "A przejeżdżacie Państwo przez Bratysławę?" - dopytywałem lekko podekscytowany.
- "Tak, przejeżdżamy" - usłyszałem w odpowiedzi
- "A nie podrzuciliby nas Państwo do samej Bratysławy?" - spytałem z nadzieją w głosie.
- "Pewnie,nie ma problemu" - odpowiedział kierowca.
Jego żona wydawała się nie podzielać jego opinii,ale cóż..ich sprawa ;) Najważniejsze dla nas,że jechaliśmy do przodu i,że następny przystanek będzie w Bratysławie. Duże miasto,więc w razie co,będzie gdzie przenocować raczej bez problemu.
Nie rozmawialiśmy za dużo z nimi. Pogadałem chwilę z teściową kierowcy, pytała skąd jedziemy, dokąd,itp. Była zafascynowana lekko tym,jak jej pokazałem na mapie Gliwice ;)